Tuesday, March 1, 2022

LEONARD GÓRSKI

 


LEONARD GÓRSKI


On The Other Side

 

In a wicker chair

Old Master with a gray beard,

With a narrowed eye

He measured objects in a room -

In an outstretched hand

A thumb on a pencil.

 

Flowers in a vase on the table

And apples.

The linen napkins were faded

From the light.

Grandma made it with crochet

While she was alive.

 

That's it, plus a wardrobe,

Whose door creaked

From the wind draft.

 

That's all he wanted to record

And leave the sketches of the master's hand

For future generations.

 

When I shyly stood on the threshold,

He measured me with a pencil

And he put fast zigzags

On a cream card.

 

Here you will be, he said.

All your life.

What was, what is

And what will be...

 

I did not dare to ask

To See it though I wanted to!

 

*

Artist before he's finished

Doesn't show the artwork.

Like a Creator - does not reveal

Plans in progress.

Before your life is over.

It's a mystery you will see

On the other side...

 

 

Po drugiej stronie

 

W wiklinowym fotelu

Mistrz stary z brodą siwą,

Przymrużonym okiem

Mierzył obiekty w pokoju -

W wyciągniętej dłoni

Kciuk na ołówku.

 

Na stole kwiaty w wazonie

I jabłka.

Lniane serwety wypłowiałe

Od światła, które szydełkiem

Wyrobiła babcia, za życia.

 

To wszystko, i jeszcze szafa,

Której drzwi skrzypiały

Od przeciągu.

 

To wszystko, co chciał utrwalić

I pozostawić szkice mistrzowskiej ręki

Przyszłym generacjom.

 

Kiedy nieśmiało stanąłem w progu,

Ołówkiem mnie zmierzył

I szybkie zygzaki kładł

Na kremowej karcie.

 

Tu będziesz ty – powiedział.

Całe twoje życie.

Co było, co jest

I co będzie...

 

Nie smiałem pytać,

Zobaczyć, choć chciałem!

 

*

Artysta zanim nie skończy,

Nie pokazuje dzieła.

Jak Wielki Kreator -

Stwórca – nie ujawnia

Planów w trakcie tworzenia.

Zanim nie skończy twojego życia.

To tajemnica, którą ujrzysz

Po drugiej stronie...

 

 

Morning In The Mountains

 

          for Zianna Khachaturian

 

An early hour when yet

Huge silence - wonderful speech -

Music of the majesty of the mountains.

This silence ...

Crisp, cool air and miraculous smell -

They invite you to meditate.

 

View of rocks and distant slopes

Covered with mountain pine and soaring fir trees,

Rushing streams so pure energy -

They invite you to unite

In harmony with nature.

 

If only I could be

With You beautiful,

Armenian Princess

To share this miracle and delight

Of your presence, right next to me,

Grace like golden rays

The waking sun?

 

Could there be inspiration?

More sublime?

To create

Thanksgiving Anthem?

 

 

Poranek w górach

 

for Zianna Khachaturian

 

Wczesną godziną, kiedy jeszcze

Ogromna cisza, mowa cudowna, czy

Muzyka majestatu gór. Ta cisza...

Rześkie, chłodne powietrze i zapach -

Zapraszają do medytacji.

 

Widok skał i odległych zboczy

Pokrytych kosodrzewiną i strzelistymi jodłami,

Rwących strumieni tak czysta energia -

Zapraszają do zjednoczenia

Z harmonią Natury.

 

Gdybym tak mogł być

Z tobą piękną, dzielić ten cud i zachwyt

Twojej obecności, tuż przy mnie,

Jak złotych promieni Łaska

Budzącego się słońca?

 

Czyż może istnieć natchnienie

Bardziej wzniosłe?

By tworzyć

Hymn Dziękczynienia?

 

 

 

Fortress of Fall

 

For Emil Varda

 

In the groves of my weakness,

Like in some temple

As in the intricate caves of Altamira ...

Rainbow stalactites of vanity, there -

I passed by tearing off the soles

Expensive Italian leather boots.

In a life of a pilgrimage, in half the time ...

 

In Lublin, in Rome, and in Budapest,

In Latina (for refugees),

In Catania or Ragusa, and

In the Garden of Eden of Siracusa, in Sicily -

Where the grotto is called Oreccio di Dionisio, that is

Ear of Dionysius, nearby

Greek and Roman amphitheaters,

Among the blooming rhododendrons and birds,

And in New York, at the Waverly Inn,

End at Far Rockaway.

And also in West Hampton Beach, on

Long Island - where I met, last summer -

Armenian girl Zianna K. charm

And longing for her forbidden - for some reasons - love,

I'm still dreaming

At the gates of the Fortress of Fall.

 

 

Still in the caves of weakness

Mighty Fallhold.

It rises high and continues.

 

And at home, in a dark hallway

In front of the door stands -

Waiting for the door to open

And not knocking ...

Friend.

 

“You don't choose friends - they come

And they are, whatever happens, they are and they are! " -

Like a blessing. Like a protective shield.

Against the demons, fallen angels of Evil.

 

The warmth of street women - momentary,

Before entering the drawbridge, to

Fortress of Fall, on

That you don't regret a penny,

Vanity is sweet, and the comfort of that

However, there are still good women in this world ...

Ironically, in front of the Fortress of Fall!

 

I traced my finger across the map for years.

Green lowlands, orange and brown mountains,

And also the blue paths of the river,

And the lakes ...

I couldn't find the fortress or

Ruins of it, as in the Templars

A great secret ...

 

The Master said:

Dear student! Open it up

Your heart - wide. Over there

You will find a fortress you do

Looking for.

 

Whatever you hear, only

Remember this:

Temple of the Fortress you are looking for -

It lives in you.

For so many years, so stubbornly

You raised it up and did you unknowingly (?)

By erecting the Chinese Wall - in front of oneself -

Your real, and the world that

It separates you.

 

So I guess it's high time

Rise higher. With the help of and

On the wings of Grace ...

Mighty Almighty,

Divine Transcendence.

 

 

Twierdza Upadku.

 

Dla Emila Vardy

 

W grotach słabości swojej,

Jak w jakiejś świątynii,

Jak w grotach zawiłych Altamiry ...

Tęczowe stalaktyty próżności, tam -

Mijałem zdzierając podeszwy

Drogich włoskich skórzanych połbutów.

W życia pielgrzymce, na połowie czasu...

 

W Lublinie, w Rzymie, czy i w Budapeszcie,

W Latinie (dla uchodźców),

W Katanii, czy Ragusie, i

W Rajskim Ogrodzie Syracuz, na Sycylii -

Gdzie grota zwana Oreccio di Dionisio, czyli

Ucho Dionisosa, nieopodal

Greckich i Rzymskich amfiteatrów,

Pośród kwitnących rododendronów i ptaków,

I w Nowym Jorku, w Waverly Inn,

Czy na Far Rockaway.

A także w West Hampton Beach, na

Long Island – gdzie spotkałem, ostatniego lata -

Ormiańskiej dziewczyny Zianny K. urok

I tęsknotę za jej zakazaną – z pewnych względów -  miłością,

Która się śni,

U wrót Twierdzy Upadku.

 

 

W grotach słabości wciąż

Potężna Twierdza Upadku.

Wysoko się wznosi i trwa.

 

A w domu, w ciemnej sieni

Przed drzwiami stoi -

Czekając na drzwi otwarcie,

A nie pukając...

Przyjaciel.

 

“Przyjaciół się nie wybiera – przychodzą

I są, cokolwiek się nie wydarzy, są i są!” -

Jak błogosławieństwo. Jak tarcza ochronna.

Przed demonów, upadłych aniołów Złem.

 

Ulicznych kobiet ciepło – chwilowe,

Przed wejściem na zwodzony most, do

Twierdzy Upadku fortecy, na

Które nie żałujesz grosza,

Marności słodycz, i pociecha, że

Jednak są jeszcze na tym świecie dobre kobiety...

O ironio, przed Twierdzą Upadku!

 

Wodziłem latami palcem po mapie.

Zielone niziny, pomarańczowe i brązowe góry,

A także niebieskich ścieżek rzeki,

I tafle jezior...

Nie mogłem znalezć twierdzy, czy

Ruin fortecy, jak w Templariuszy

Sekrecie wielkim...

 

A Mistrz powiedział:

Drogi uczniu! Otwórz

Swe serce – na przestrzał. Tam

Znajdziesz twierdzę, której tak

Szukasz.

 

Cokolwiek byś nie usłyszał, tylko

To pamiętaj:

Świątynia Twierdzy której szukasz

Mieszka w tobie.

Przez tyle lat, tak uparcie

Wznosiłeś ją i czyż bezwiednie (?)

Wznosząc Chiński Mur - przed sobą samym -

Sobą prawdziwym i Światem, który

Cię odgradza.

 

Więc chyba czas najwyższy

Wznieść się wyżej. Z pomocą i

Na skrzydłach Łaski... I

Wielce Wszechmocnej,

Boskiej Transcendencji

 

LEONARD GÓRSKI

 

LEONARD GÓRSKI, born on April 27, 1953 in Krasnystaw. After graduating from High School Władysław Jagiełło in his hometown, 1972, he completed his basic military service and got to study. He studied Polish at the Faculty of Humanities of the Catholic University of Lublin in Lublin in 1975-82, where he obtained a master's degree. at the Faculty of Humanities. He worked at the Department of Religious Literature at the Catholic University of Lublin and cooperated with the Editorial Office of KUL Publishers. In 1983-86 he was a teacher in an elementary school in Stanków, near Elbląg, Poland. In winter 1986 he went to Italy and through the refugee camp in Latina near Rome, in June 87 he got to the United States, where he is currently staying. He currently lives in New York. He published poems in the monthly Poezja i Kamena, in the London annual Ekspresje, in the Nestor quarterly and in several other magazines.


No comments :

Post a Comment