Stop
Stop calling the
ambulance
of silence
I’m disturbance,
a glass of wine
that shudders.
Stop dressing me
in pink,
I’m a wedding
dress
a rich burgundy
hat
the velvet you
sleep on,
the thought that
makes you beautiful,
the stuttering
veins in your sleep
and a lantern
surrounded by dark walls.
Stop calling me
weak,
I’m Mount
Everest
victorious
Berlin,
South in the
blood of wars
a shield in
hopeless battles.
Don’t say of me:
a cloud scattered with sand.
I’m a cloud
which houses
the angels of
death, of sadness,
hope in the
uproar,
the disappearing
crowd
Translated By
Sarah Luczaj
PRZESTAŃ
Przestań wołać
pogotowie ciszy,
przecież jestem
niepokojem
i szklanką wina
co drży.
Przestań mnie
ubierać na różowo,
przecież jestem
suknią ślubną
i bordowym
kapeluszem,
aksamitem na
którym śpisz,
myślą, która ci
uroku nadaje,
trzepotem żyłki
we śnie
i latarnią wśród
ciemnych murów.
Przestań mnie
wyzywać od słabych,
przecież jestem
Mont Everestem
i Berlinem
zwycięstwa,
południem we
krwi wojen
i tarczą w
beznadziei bitew.
Nie mów o mnie:
obłok posypany piaskiem.
Jestem obłokiem
w którym mieszkają
aniołowie
śmierci smutku
i nadzieja
ginącego tumultu.
I Handed Over To You
I handed over to
you the spark of my own conscience,
the gift of a
name and a cosmetics bag.
I handed over
the tree from the Van Gogh painting.
You screamed
that it wasn’t mine. It is. Oh, how could it not be!
We divide the
paintbrush in half, the soul too, and the ear.
I gave over to
you the power of my hands,
the stream in
the quietening of my mind.
One thing I did
not hand over.
The sculpture
from the emptied
square of power
with its eyes
wrapped in sheets.
She fell asleep
while I was thinking.
Translated By
Sarah Luczaj
WRĘCZYŁAM
CI....
Wręczyłam Ci
iskrę własnego sumienia,
dar imienia i
kosmetyczkę.
Wręczyłam Ci
drzewo z obrazu van Gogha.
Krzyczałeś, że
nie moje. Jest. O jakże, nie!
Dzielimy na pół
pędzel, duszę też, ucho także.
Wręczyłam Ci moc
ręki,
strumyk w
wyciszeniu mojego umysłu.
Jednego Ci nie
wręczyłam.
Rzeźby z placu
siły
z owiniętymi
oczami prześcieradłem,
usnęła w czasie
mojej myśli.
Pain
I love that
pain. I’m his mother.
I’ve carried him
from birth. Nine months
is a drop in the
ocean. My first cry
with blood still
fresh... his first
dusk. I treat
his skin with a burgundy sky.
I bathe him in
my face. I dress him
in comfort –
tomorrow you’ll be older, more
mature, more
distinct...oh God, how,
how not to leave
him now. He exists, after all,
out of sheer
innocence. Who else will I hold
when my last
autumn rustles the tree...
Translated By
Sarah Luczaj
BÓL
Kocham ten ból.
Matką jego jestem.
Nosicielką od
urodzenia. Dziewięć miesięcy
to kropla w
morzu. Mój pierwszy płacz
z krwi świeżej
jeszcze...to jego pierwszy
zmierzch.
Pielęgnuję go niebem bordowym.
Kąpie go w
wannie twarzy. Ubieram w
otuchę-jutro
będziesz starszy, dojrzalszy,
wyrazisty.... O,
Boże jakże, jakże tutaj
nie rozstać się z nim. Przecież z niewinności
czystej istnieje. Kogo będę utulać,
gdy ostatnia jesień zaszumi na moim drzewie...
Untitled
Come here! Look!
I broke a face.
My own. I
examine every little piece.
In these cursed
fragments
I discover the
dark universe.
I fall into the
trap
of coming true.
They rub my gold-carrying
skin with oil.
I’ll swallow the
menu.
The one from the
language
in which you
divided our days.
Yes, to feel
valuable.
As that dress
which hangs there
for a million
days of work. Stupidity,
blindness, sin,
that I involve myself
in such a discovery.
If it’s not me it’s her.
A petticoat, two
hundred years older,
without the lace
of night
Translated By
Sarah Luczaj
Chodź tutaj! Zobacz! Stłukłam twarz.
Własną.
Zrewiduję każdą odrobinę.
W tych
przeklętych okruchach
odkryję ciemny wszechświat.
Wpadnę do sidła
urzeczywistnienia.
Moją
złotonośną cerę posmarują olejem.
Jaspis połknę.
Ten z języka,
z którym
dzieliłeś nasze dni.
Tak, aby się
poczuć drogocenną.
Jak ta sukienka
co wisi
za milion dni
pracy. Głupota,
ślepota, grzech,
że zajmuję się
takim
wynalazkiem. Jak nie ja to ona.
O dwieście lat
starsza halka bez koronki nocy....
I watch over
Odysseus’ heart.
Saints wash
their faces in my soul.
I recede behind
the horizon of sparks.
My wilted ear
gets back the life of sound.
Paranoia bites
away the body’s balance.
It’s going to
rain in a minute, outside the window.
I dreamt of my
mother again.
Words, silence,
hope, treated too lightly
dance in the
muddy truth.
No one will find
out what sometimes saddens the angels.
Translated By
Sarah Luczaj
Czuwam nad
Odyseją serca.
W mojej duszy
święci umywają twarze.
Oddalam się za
horyzontem iskry.
Zwiędłe ucho
odzyskuje życie słuchu.
Paranoja obgryza
równowagę ciała.
Za oknem zaraz
będzie deszcz sypał.
Mojej mamie
znowu się przyśniłam.
Zlekceważone
słowa, cisza, nadzieja,
tańczą w błocie
prawdy.
Nikt się nie
dowie co aniołków czasem trapi.
Woman
Her fire
comes from
exotic plants.
The birds know
her song.
They carry it
from the east to the south,
from the north
to the east.
Rhythms cross.
No time for boredom.
She falls deep
into dependency,
when she has
time.
Worried by
words, shapes
and the breath
of the evening.
She announces
silence.
She knows how to
sleep. To straighten her hands.
And believes so
much in the beauty of the day,
the elasticity
of the rays and the clarity of space.
She is a dress
of materials and colours from everywhere,
the rainbow of
hope when it disappears.
There is a
broken-off piece of iron in her heart,
so it should not
all be so delicate.
Her prayers are
eyes,
green, black,
brown, blue
and God knows
what other colours.
She walks
barefoot in the drizzle,
sure that the
weather is about to change.
No need to ask,
she’ll do it
herself.
She has an
overcoat,
a portrait on
her soul
and the
fatherland in her high heels.
Believe her, and
she’ll give you
one long moment
of sun.
Translated By
Sarah Luczaj
KOBIETA
Żar kobiety
polega
na egzotycznych
roślinach.
Jej śpiew znają
ptaki.
Roznoszą go od
wschodu do południa,
od północy do
zachodu.
Rytmy się krzyżują.
Nie ma nudy.
Popada głęboko w
niezależność,
gdy ma na to
czas.
Niepokoi się
słowem, kształtem
i oddechem
wieczoru.
Oznajmia ciszę.
Umie spać.
Prostować ręce.
I wierzy bardzo
w piękno dnia,
elastyczność
promieni i czystość przestrzeni.
Jest suknią z
różnorodnych tkanin i kolorów,
tęczą nadziei
kiedy odchodzi.
W sercu ma
odłamek żelaza,
żeby wszystko
nie było zbyt delikatne.
Jej modlitwa to
oczy,
zielone, czarne,
piwne, niebieskie
i Bóg wie jakie
jeszcze.
Wychodzi boso na
mżawkę,
myśląc, że
pogoda się zaraz zmieni.
Nie wymagać za
dużo od niej,
sama zrobi.
Ma płaszcz,
portret na duszy
i ojczyznę w obcasach.
Wierz jej, ona ci podaruje
długą chwilę
słońca.
OLGA LALIĆ-KROWICKA
OLGA LALIĆ-KROWICKA - born April 2nd,
1980 in Šibenik, Croatia. Graduated from Slavic Philology at the Jagiellonian
University in Kraków. A honorary citizen of the Imperial City of Sirmium
(Sremska Mitovica, Serbia), double stipendist of the Minister of Culture and
National Heritage. Author of over ten poetry volumes, a drama collection,
fairytales, etc. She has translated poetry and prose of Polish and Balkan
authors. Her poems were translated to Bulgarian, English, Macedonian, Slovene,
German, Ruthenian, Slovak, Spanish, Lithuanian, Belarussian and Russian. She
draws, paints, photographs, designs book covers, etc. She also exhibited her
art works twice in Valjevo, Serbia. She lives in Dukla in Podkarpacie. Olga
Lalić-Krowicka - urodziła się 2 kwietnia 1980 r. w Šibeniku w Chorwacji,
serbo-polskiego pochodzenia. Ukończyła Wydział Filologii Słowiańskiej
Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Honorowy obywatel cesarskiego miasta
Sirmium (Sremska Mitrovica, Serbia) od 2014 r. Dwukrotna stypendystka Ministra
Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Autorka około piętnastu tomików poezji.
Przełożyła wiele tomów poezji i prozy autorów z Polski i Bałkanów. Jej wiersze
przekładano na języki bułgarski, angielski, macedoński, słoweński, niemiecki,
rusiński, albański, rumuński, słowacki, litewski, białoruski i rosyjski. Laureatka
około dwudziestu nagród: pierwsze miejsce w ogólnopolskiemu konkursie poetyckim
z udziałem poetów polonijnych "o lampę Ignacego Łukasiewicza"(Krosno
2004), główna nagroda "Fundacji Spartak"na Mielnickich Wieczorach
Poezji (Bułgaria, 2006), "Złoty laur" za afirmację serbskiej satyry w
świecie (Belgrad, 2010), na III Soborze Poezji Prawosławnej wiersz „Pantokrator patrzy” dostał się do
złotego wieńca (Belgrad 2013), nagrody "Misaonik" za całe podarowane
piękno (Sremska Mitrovica, Serbia 2014), międzynarodowej nagrody "Naji
Namman" za kreatywność (Liban 2015), nagroda na "Struszkich
Wieczorach Poezji" za całokształt twórczości (Struga, Macedonia 2016),
pierwsza nagroda na konkursie "Pamięć o nalotach na Serbię w 1999"
(Niš, Serbia 2018), Grand Prix za dramat „Chrystus w Konstantynopolu – w drodze
do Rzymu“, (Bitola, Macedonia, 2018), Nagroda za przekłady z języka polskiego
od Związku Tłumaczy Literackich Czarnogóry, Podgorica 2020. itd. Publikuje na łamach polskich i
bałkańskich czasopism oraz antologii. Rysuje, maluje, fotografuje, projektuje
okładki itp. Wystawiała swoje prace w Polsce, Serbii i w Macedonii. Laureatka
wielu ważnych konkursów w Polsce i na świecie. Mieszka w Dukli na Podkarpaciu.
No comments :
Post a Comment