JÓZEF BARAN
*
* *
I write
increasingly light
poems
casting off
the ballast of reality
as if from a balloon
to let them soar
higher and higher
the pure
transparent lyrics
filled only with eternity
*
piszę wiersze
coraz lżejsze
wyrzucając jak z balonu
balast rzeczywistości
by mogły się unosić
coraz wyżej i wyżej
przezroczyste
liryki czyste
napełnione
samą tylko
WlECZNOŚCIĄ
WOMAN WITH CANCER
She joins us at the table
And she burns from head to toe
But we sit next to her as if
nothing had happened
With mouths full of unnecessary
words
Someone pulls back a tiny bit
To stay clear of the fire
Someone else puts on an ice shell
Pretending not to know
She talks and talks and talks
As if she wanted to talk down her
ill fortune
And we don't know if we should
laugh with her
Or cry over her
We don't know how to help her
When she is all in a fiery hoop
Trying in vain to escape
To another person
The earth burns under her feet
The sky burns over her head
The words burn in her mouth
Her whole world is on fire
She'd like to jump out of her
burning body
But she doesn't know how
**
KOBIETA CHORA NA RAKA
Dosiada się do stolika
I płonie od stóp do głów
A my siedzimy przy niej jakby nigdy
nic
Z pełną gębą niepotrzebnych słów
Ktoś odsunął się ciut – ciut
Żeby nie zająć się płomieniem
Ktoś inny w
skorupę lodową się oblókł
Udając że o niczym nie wie
A ona mówi mówi mówi
Jakby chciała nieszczęście zagadać
I nie wiadomo czy się z nią śmiać
Czy nad nią płakać?
I nie wiadomo jak jej pomóc
Gdy jest cała w ognistej obręczy
I próbuje z niej uciekać
Na próżno do innego człowieka
Bo ziemia pali się jej pod nogami
Bo niebo pali się jej nad głową
Bo słowa palą się jej w ustach
Bo jej cały świat płonie
.
Bo chciałaby wyskoczyć z płonącego ciała
I nie umie
Listopad 2002
IN PRAISE OF LIFE
we were returning from a funeral
before us
as far as our eyes could see
life spread
and blossomed
with a million
possibilities
the most ordinary under the sun
which had faded
under the dead person’s eyelids
now newly discovered
they sparkled
with the colors of the rainbow
how incomprehensible
is death’s wastefulness
***
Pochwała życia
wracaliśmy z pogrzebu
przed nami
jak okiem sięgnąć
rozciągało się życie
i zakwitało w nim
milion
najpospolitszych pod słońcem
możliwości które
zgasły pod powiekami zmarłego
odkrywane na nowo
mieniły się teraz
tęczowymi
barwami
……………………….
……………………….
………………………..
niepojęte jest
marnotrawstwo śmierci
1985
Translated by Ewa
Hryniewicz-Yarbrough
JÓZEF BARAN
Country - Poland
No comments :
Post a Comment