Saturday, October 1, 2016

KRYSTYNA KONECKA

KRYSTYNA KONECKA


READING PETRARCH’S 211 SONNET TO LAURA

Year one thousand three hundred twenty-seven.
Sixth day of April, in the morning hour.
I entered the maze which I still have not left.
Francesco Petrarca

Year one thousand three hundred twenty-seven.
Six day of April, in the morning hour.
You entered the maze which you have not yet left
though seven ages pass with Tiber waters.

Six hundred and sixty-six of Aprils passed.
Law of coincidence. Me at Capitol
where Rome bowed to you at the centenaries
and placed the wreath of laurels on your temple.

Through chaos of the world in madmen’s power
I attempt to save my order by sonnet
by climbing up your path full of the rigours.

You understand, Master – it’s not about wreaths.
The wise criticize me. But unluckily
- I entered the maze. I still cannot get out.

TRANSLATED BY EWA SHERMAN, ENGLAND

*

CZYTAJĄC 211 SONET PETRARKI DO LAURY

Rok tysiąc trzysta dwadzieścia i siedem.
Dzień szósty kwietnia o rannej godzinie.
Wszedłem w labirynt, dotąd nie wyszedłem.
Francesco Petrarca

Rok tysiąc trzysta dwadzieścia i siedem.
Dzień szósty kwietnia o rannej godzinie.
Wszedłeś w labirynt, dotąd nie wyszedłeś
choć z wodą Tybru siódmy wiek upływa.

Sześćset sześćdziesiąt sześć minęło kwietniów.
Prawo przypadku. Ja na Kapitolu
gdzie Rzym ci złożył ukłon na stulecia
i wawrzynowy wieniec na twym czole.

Przez chaos świata we władzy szaleńców
Swój ład próbuję ocalić sonetem
twoich rygorów wspinając się drogą.

Rozumiesz, Mistrzu – nie chodzi o wieńce.
Mądrzy mnie ganią. Ale ja, niestety
- weszłam w labirynt. Dotąd wyjść nie mogę.









RENIA IN THE  DOORFRAME
Wojciech Weiss is painting portrait of his wife

Oh, yes, stay on the step leaning against the doorframe.
Though you may, darling, put on slippers because your feet
were cold when I kissed them a while ago. Already
I have a sketch of you. And the open window

with the morning sun. You know how I love its language,
but no more than I love you. Just now I paint shimmer
at this spot on the neck which my lips are longing for
and this which is hidden under the loose chambray robe.

I throw a sparkle on the fiery silk. And dreaming
I arrange most tenderly the folds’ chiaroscuro.
We will confide in nobody this secret hour.

It is hardly our beginning. Maybe we will
succeed to fill with colours the windows of this house ...
Now then.. Slip off, please, those black wings of your cape…

TRANSLATED BY EWA SHERMAN, ENGLAND

**

RENIA W DRZWIACH
Wojciech Weiss maluje portret żony

O, tak pozostań w progu o framugę wsparta.
Chociaż może, kochanie, pantofelki załóż,
bo miałaś chłodne stopy gdy je całowałem
przed chwilą. Już mam szkic twój. I okno otwarte

z porannym słońcem. Wiesz jak kocham jego mowę,
lecz nie bardziej niż ciebie. Właśnie kładę lśnienie
na to miejsce na szyi z moich ust pragnieniem
i to, skryte pod wiotką szatką batystową.

I blask rzucam na jedwab płomienny. I marząc
światłocień fałd układam najczulej. Nikomu
nie będziemy się zwierzać z tajemnej godziny.

To ledwie nasz początek. Może nam się uda
kolorami wypełnić okna tego domu…
Już… Zrzuć, proszę, te czarne skrzydła peleryny…









THE PAINTING OF LONDON BRIDGE. 1666

From the direction of Tower the town in the courtain of flames.
Bloody boats sink under the bridge set ablaze.
From the sea of fire and smoke – like in the Roman stage
Saint Paul raises his Gothic arms.

A fire before morning sparked in the house
of the king’s baker of Pudding lane. In the „Diaries”
Samuel Pepys wrote, however, that people said
that Frenchman burnt the City before he hung on halter.

Beginnings ‘so poor and wretched …’ but the forest
of stone temples burnt like a handful of moss.
Was it a result of a magic joke?

These three devil sixes? Or God’s judgment.
So half a century after the death of London Bard
Shakespearean London eagerly ascended.

TRANSLATED BY EWA SHERMAN, ENGLAND

***


OBRAZ Z LONDON BRIDGE. 1666

Od strony Tower miasto w kurtynie płomieni.
Krwawe czółna pod mostem toną rozżarzonym.
Z morza ognia i dymu – jak na rzymskiej scenie
święty Paweł unosi gotyckie ramiona.

Czerwony kur nad ranem zaiskrzył się w domu
królewskiego piekarza z Pudding Lane. W „Dzienniku”
Samuel Pepys wpisał jednak, że mówiono,
iż City spalił Francuz, nim zawisł na stryku.

Początki „tak mizerne i niedocieczone…”,
a las kamiennych świątyń jak mchu garstka spłonął.
Czy mogły to być skutki magicznego żartu?

Te trzy szatańskie szóstki? Czy też wyrok boski.
Tak pół wieku po śmierci londyńskiego barda
wniebowstąpił żarliwie Londyn szekspirowski.



KRYSTYNA KONECKA
POLISH, POLISH LANGUAGE
BIAŁYSTOK, POLAND
KRYSTYNA KONECKA  is a poet and journalist. She was born in Dobiegniew (Poland) in the family of repatriates from Vilnius (now Lithuania). She started her education in Gorzów Wielkopolski, and finished her secondary education in Tychy. Since 1979 she lives in Białystok. She has a MA degree in Polish Philology (Warsaw University) and she completed postgraduate studies of Culture and Education (Silesian University). She worked as a teacher for four years and since 1972 she has been working in journalism (‘Echo’ in Tychy, ‘Kontrasty’ and ‘Gazeta Współczesna’ in Białystok) and contributed articles to many magazines published in Warsaw. She has been working as photographer for a number of years and her numerous photographs have been published in magazines and presented at various exhibitions.

Krystyna Konecka is a member of The Polish Writers’ Union (Warsaw branch). In poetry she favours sonnets. Her first volume of poetry ‘Sonety codzienne’ (Everyday Sonnets) (Katowice, 1978) was the beginning of her literary experiences with the form of sonnet and the wreath of sonnets (sonnetti a corona). She is an author of nearly twenty books of poetry and reportages. Her poems have been published in Polish and foreign periodicals and anthologies. For her achievements poetry and journalism (reportages on social issues, literary and theatrical criticism, articles on the culture) Krystyna Konecka has received literary awards and was highly regarded by critics. She attends the international literary meetings. Barbara Wachowicz, famous Polish writer, stated: ‘…the last person in Poland who leads sonnet that way.’     


No comments :

Post a Comment